Śląski fajer, czyli piknik na Dzień Dziecka

Utworzono dnia 24.10.2017

Śląski fajer, czyli piknik na Dzień Dziecka

Od lat tradycją jest organizowanie w murach świerklanieckiej szkoły pikniku dla dzieci z okazji ich święta. Tegoroczny Dzień Dziecka przebiegał jednak w dniu 1 czerwca w szczególnym, bo regionalnym anturażu i nosił nazwę " Śląski fajer", ale była to jednocześnie feta dla cołkij  familii: dla bajtla, mamulki i tatulka, a tyż starki i starzika, bo kożdego radzi byli widzieć organizatorzy szkolnej imprezy.

Festyn został przygotowany według pomysłu pań: Agaty Pawlik, Aleksandry Pawlik, Elżbiety Herman i Elżbiety Andrzejewskiej, a zrealizowany wspólnym wysiłkiem przez całe Grono Pedagogiczne i pracowników szkoły, przy udziale aktywnych rodziców.  To prawdziwe i huczne święto połączyło dziecięcą radość z pokłonem dla regionalizmu. W tym dniu bowiem dzieci mogły nie tylko świetnie się bawić, ale także doświadczyć poczucia więzi z tradycją bliską ich Małej Ojczyzny, czyli Śląska. Dlatego na pikniku pojawili się rodzice i nauczyciele w regionalnych, dawnych strojach ludowych. Urządzono śląskie kąciki regionalne i stoiska z potrawami kuchni śląskiej. Mówiono gwarą, śpiewane były śląskie pieśniczki, można  było nauczyć się śląskich tańców. Wielką atrakcję stanowiły spotkania z uznanymi artystami, czyli brawurowy występ zespołu "Mały Śląsk" oraz gawęda Marka Szołtyska - regionalnego pisarza i piewcy śląskiej tradycji.
 Wśród ludowych akcentów w dekoracjach, przy muzyce, w śląskiej atmosferze wesoło przebiegał czas na zabawie, co najlepiej pokazują zdjęcia z festynu. Widzimy na fotkach jak bawią się dzieci na dmuchanym zamku, na  pokazach tańca cheerleaderek, w zmaganiach sztuk walki, podczas malowania twarzy, a także w ruchowych zajęciach sportowych oraz konkursach sprawności. Nie brakowało doskonałego śląskiego jadła, pysznych łobiodów w naszej szkolnej stołówce, maszkietów w cukierence rodziców, w "Gryfnym  Kafyju". Pod dostatkiem też było wiele innych regionalnych przysmaków: szniyty z tustym na powitanie, wurszty, krupnioki na grilu, bombony w budzie z makronami, czy napoje, kawa i lody o smaku jak dawniej. Cieszyła moc rozmaitych gadżetów do kupienia w śląskim sklepiku albo do zdobycia jako nagrody w losowaniu. Można było zrobić sobie zdjęcie w monidle, ale także pooglądać książki i różne publikacje o naszym regionie.
To był piękny czas spędzony z wielkim pożytkiem dla uszanowania tradycji regionalnej i ku autentycznej radości dzieci z okazji ich święta.
                                                                                                                                     
                                                                                                                                      Elżbieta Andrzejewska